Pomiędzy – wyzwania i porady podczas współpracy z artystami g/Głuchymi

Pomiędzy – wyzwania i porady podczas współpracy z artystami g/Głuchymi

Wierzę, że nic nie dzieję się bez przyczyny, a moja obecność w środowisku g/Głuchych nie jest przypadkowa. Obecnie jestem osobą słyszącą. Na co dzień pracuję z osobami z niepełnosprawnością słuchu, którzy tak jak ja chcą spełniać się w sztuce. Pisząc „obecnie” mam na myśli stan na tu i teraz, zakładając, że może on się zmienić. W każdej chwili możemy stać się osobą „ze szczególną potrzebą” – choć to określenie ma charakter umniejszający jego wartości i sile. Chciałabym, żebyśmy nie myśleli o tym określeniu przez pryzmat niedoskonałości, a raczej możliwości odkrywania nowych, czasami alternatywnych ścieżek dostępności i twórczości. Odwołam się tutaj do mojego mistrza Krzysztofa Globisza, wybitnego aktora, który doznał udaru, a ten doprowadził do afazji. Zaburzenia mowy, które powstały w wyniku uszkodzenia mózgu, sprawiły, że z dnia na dzień stał się osobą z niepełnosprawnością.

Podczas jednej z wielu rozmów, które przeprowadziłam z profesorem, oznajmił mi, że życie z afazją to kolejne wyzwanie aktorskie, które pozwala mu na odkrywanie nowych ścieżek przekazywania emocji w sztuce, odkrywanie siebie w nowej roli. Dlatego w tym tekście chciałabym skupić się na możliwościach, a nie utrudnieniach. Na tym, co możemy, a nie czego nie jesteśmy w stanie zrobić jako instytucja lub artyst(k)a. Zatem jak możemy zacząć współpracę z osobami z niepełnosprawnością słuchu w przestrzeni sztuki?

Warto na początku wspomnieć o kilku kwestiach związanych z określeniami pojawiającymi się w przestrzeni publicznej. Najczęściej i najszerzej opisuje się grupę osób z niepełnosprawnością słuchu jako g/Głuchych. To połączenie ze sobą dwóch grup, głuchych i Głuchych. „Głusi” pisani małą literą, to osoby z niepełnosprawnością słuchu, zapisani dużą literą to osoby z niepełnosprawnością słuchu utożsamiające się z kulturą Głuchych. Należy też pamiętać, że nie każda osoba g/Głucha uznaje siebie za kogoś z niepełnosprawnością. Częstym błędem, zazwyczaj nieświadomym, jaki popełniamy, jest nazywanie g/Głuchych głuchoniemymi. Użycie tego terminu jest obraźliwe. Owszem, w Polsce od początku XIX wieku to określenie było powszechnie stosowane we wszelkiego rodzaju placówkach i szkołach, w których edukowano dzieci z uszkodzonym słuchem, ale dopiero w latach 50. ubiegłego wieku zaczęto zwracać uwagę, że nie można nazywać niemymi tych, którzy są w stanie mówić. Ludzie z niepełnosprawnością słuchu nie są niemi, mają swój język i mogą dzięki niemu się komunikować. Dobrą praktyką jest zapytanie konkretnej osoby w jaki sposób siebie określa, dzięki czemu unikniemy niepotrzebnego błędu.

Każdy kraj ma swój język migowy. W Polsce używa się polskiego języka migowego, w skrócie zapisywanego jako PJM. Nie każda osoba identyfikująca się ze społecznością g/Głuchych musi go znać. Dlatego podczas realizacji dostępnych wydarzeń kulturalnych należy zapewnić tłumaczenie na język migowy, jak i rozszerzone napisy w języku polskim. Zapewnia to w pełni przystosowany do potrzeb osób g/Głuchych dostęp do kultury.

Oczywiście g/Głusi posiadają również swój język sztuki, stąd też określenie „kultura Głuchych”. W ten sposób definiuje się mniejszość kulturowo-językową osób Głuchych, do której każdy z nich ma prawo przynależeć, dokonując świadomego wyboru. Zwykle są to osoby, które są Głuche z pokolenia na pokolenie i znają język migowy. Kultura Głuchych tworzy osobną całość, obejmującą między innymi własny system komunikacji – język migowy – swoiste formy wyrazu artystycznego, których przykładem może być migana poezja, a także system zachowań (savoir-vivre).

Podczas moich rozmów z osobami g/Głuchymi często słyszałam, że niektórzy – stereotypowo – uważają ich za głupich i się ich boją. W Fundacji Migawka w ramach edukacji społeczeństwa stworzyliśmy cykl filmów Głuchy nie znaczy głupi. Jako scenariusz posłużyły nam prawdziwe historie, które opowiedziały nam osoby z niepełnosprawnością słuchu. Akcja okazała się sukcesem i była szeroko komentowana w mediach społecznościowych.

Pracując w Teatrze im. J. Słowackiego w Krakowie jako koordynatorka do spraw dostępności dla osób z niepełnosprawnościami i w Fundacji Migawka, staram się działać dwutorowo. Nie myślę tylko o udostępnianiu wydarzeń kulturalnych dla osób z niepełnosprawnościami, ale także współtworzeniu ich z nimi. Niestety system edukacji artystycznej w Polsce nie jest wystarczająco dostępny dla tej grupy naszego społeczeństwa. Nie jest to ważne, o której dziedzinie sztuki mówimy, bo dotyczy to szkół i uczelni aktorskich, muzycznych, tanecznych, plastycznych…

Dlatego uważam, że nazywanie szkół czy uczelni publicznymi zaprzecza podstawowym wartościom, jakie taka instytucja powinna wyznawać w stosunku do swoich uczniów czy studentów. Stąd też w naszych rękach, myślę tu o osobach działających w instytucjach kultury i sztuki, jest działanie szersze, pozwalające stworzyć propozycję zarówno edukacji artystycznej, współpracy i aktywności, jak i tworzenia dostępnej oferty.

W moim przypadku współpraca z osobami z niepełnosprawnością słuchu zaczęła się od chęci poznania bliżej tego środowiska i języka migowego. Na drugim roku aktorstwa w AST, Akademii Sztuk Teatralnych w Krakowie (dawniej PWST, tj. Państwowa Wyższa Szkoła Teatralna) profesor poprosił mnie, żebym przygotowała na egzamin piosenkę w języku migowym. Pomoc znalazłam w krakowskim oddziale Polskiego Związku Głuchych, gdzie jedna z tłumaczek nauczyła mnie migać ten utwór. Po dwóch latach ten temat znowu do mnie powrócił, tylko już na innym poziomie. Podczas pracy nad słowem z profesorem Krzysztofem Globiszem, który już wtedy miał afazję, zrozumiałam, że od teatru chcę więcej. Następnie przerodziło się to w potrzebę stworzenia czegoś wspólnie z osobami z niepełnosprawnością słuchu. Nie na poziomie teatralnej terapeutycznej integracji, tylko artystycznego wyrazu, który pozwoli odkleić niepełnosprawność w sztuce od stereotypowej infantylizacji niepełnosprawności. I tak zaczęłam swoją przygodę z czworgiem g/Głuchych: Patrycją Jarosińską, Dominiką Kozłowską, Rafałem Bołdysem i Krystianem Maligłówką. To z nimi w rolach głównych powstał spektakl „Wojna w niebie” w krakowskiej Cricotece. Początki były ciekawe, ale i trudne. Nie znając języka migowego, musiałam na początku korzystać z pomocy tłumaczek. Był lęk przed nieznanym, ale i fascynacja. Te emocje zazwyczaj towarzyszą osobom, które nie znają tego środowiska – nie uważam, by było to coś złego. Zaczęłam kursy języka migowego i z grupą wypracowaliśmy zasady komunikacji między sobą. Stworzyliśmy razem spektakl, który wygrał ogólnopolski konkurs teatrów niezależnych „The Best Off”, co tylko utwierdziło nas w przekonaniu, że można! Ta wspólna praca pozwoliła nam na wymianę doświadczeń i wiedzy, jednocześnie stając się impulsem do twórczego rozwoju młodych artystów. Spotkanie dało im możliwość próby wyrażenia siebie za pomocą sztuki i poczucie, że nie jest to dla nich przestrzeń niemożliwa do uczestnictwa i tworzenia. Dlatego tak ważne jest podejmowanie się współpracy z młodymi, może jeszcze nie do końca doświadczonymi artyst(k)ami z niepełnosprawnościami, ponieważ może to być początek i szansa na ich dalszą artystyczną podróż, ale także naszą nową drogę w sztuce.

Powoli otwierając, udostępniając instytucje kultury, zapraszamy widzów do odbioru sztuki i jednocześnie zachęcamy osoby z niepełnosprawnością do uczestnictwa w niej. Cieszy to, że odzew jest ogromny! Od kilku lat obserwuję zapotrzebowanie na edukację artystyczną osób g/Głuchych. Słyszę pytania na temat tego, gdzie osoba g/Głucha, która wykazuje talent aktorski, ma szukać możliwości rozwoju i edukacji w tej dziedzinie. Na razie jest to niemożliwe w naszym kraju. Oczywiście jako Fundacja Migawka organizujemy różnego rodzaju warsztaty, które mają rozwijać świadomość aktorską czy ruchową, ale to wciąż za mało, bo zapotrzebowanie jest ogromne, przez co proces się zamyka. Dopóki uczelnie nie otworzą się na jednostki, ten proces rozwoju nigdy w pełni się nie zacznie. Popatrzmy na g/Głuchych artystów szeroko znanych na świecie. Marlee Matlin i Troy Kotsur to aktorzy znani z oscarowego filmu Coda. Obaj zdobywali edukację w szkole teatralnej dostępnej dla g/Głuchych i kontynuowali swoją karierę w teatrach dla tejże społeczności. To doprowadziło ich dalej, aż do samego Hollywood. Marlee była pierwszą Głuchą aktorką, która dostała Oscara – w 1987 roku za pierwszoplanową rolę kobiecą w filmie „Dzieci gorszego boga”. Troy dołączył do niej w tym roku, zdobywając nagrodę za najlepszą drugoplanową rolę w filmie Coda. Aktor w bardzo wzruszających słowach amerykańskiego języka migowego (ASL) dziękował wszystkim tym, którzy dali mu możliwość rozwoju jego zdolności aktorskich. Kolejnym przykładem jest Evelyn Glenni, która jest niesłyszącą szkocką perkusistką. Ukończyła ona akademię muzyczną, zdobyła nagrodę Grammy za nagranie Sonaty na dwa fortepiany i perkusję Bartóka. Została także uhonorowana kilkunastoma doktoratami honorowymi muzycznych uczelni brytyjskich oraz Orderem Imperium Brytyjskiego. Koncertuje na całym świecie, była konsultantką w nagradzanym filmie „Sound of Metal”.

To przykłady z zagranicy, gdzie istnieje dostęp do edukacji artystycznej oraz szersze myślenie o sztuce. Zmiany w systemie nie zaczną się same, trzeba też naszych mniejszych i większych działań w tym kierunku.
Jeśli mówimy o współpracy z artyst(k)ami, ważne jest zwrócenie uwagi nie tylko na fakt, że to instytucja powinna szukać artystów, z którymi może współpracować, ale sami artyści mogą się zgłaszać do instytucji z konkretnymi pomysłami. Proponowanie przez nich tematów i działań artystycznych, na które można znaleźć przestrzeń w instytucjach, to też bardzo ważne działanie na rzecz współpracy i rozwoju artystów z niepełnosprawnością w Polsce.
Jak zacząć taką współpracę? Jak znaleźć artystów z niepełnosprawnością słuchu? Oczywiście wszystko zależy od tego, do jakiego działania chcemy zaprosić artyst(k)ę. Czy jest to prowadzenie warsztatów, dyskusji, udział w spotkaniu? A może wystąpienie w spektaklu, filmie, performansie czy koncercie? Nie ma to znaczenia, bo wszystkie te działania są możliwe!

Warto zacząć od skontaktowania się z organizacjami w swoim mieście i województwie, które współpracują z g/Głuchymi, a także z fundacjami i stowarzyszeniami. Można też nawiązać kontakt z instytucjami w Polsce, które działają w temacie dostępności i mogą podpowiedzieć, gdzie takich artystów szukać. Informacja w mediach społecznościowych w formie filmu w PJM z napisami też może być dobrym rozwiązaniem. Dodatkowo należałoby nawiązać współpracę z tłumacz(k)ami języka migowego, aby zapewnić komfort pracy artyst(k)om. Często osoby g/Głuche mają „swoich” tłumaczy, którzy przeważnie z nimi współpracują i dobrze się rozumieją. Dlatego w momencie rozpoczęcia współpracy z danym artyst(k)ami warto zapytać, czy ma swojego tłumacza.

Prowadzenie warsztatów i udział w spotkaniach to działania, do których zapraszając g/Głuchych przyciągamy jednocześnie tychże odbiorców. W teatrze razem z Patrycją Jarosińską, niesłyszącą artystką, prowadziłyśmy warsztaty teatralne i ruchowe ORFEO, tłumaczone na PJM, na które zaprosiłyśmy g/Głuchych i słyszących uczestników. Dzięki temu, że tworzymy je razem, stajemy się jednocześnie przykładem możliwości współpracy pomiędzy artystką niesłyszącą i słyszącą. Wzajemnie możemy się wspierać i reagować na sytuacje podczas warsztatów, a uczestnicy zajęć wiedzą, że są przedstawiciele ich środowisk, co wpływa na ich komfort i poczucie bezpieczeństwa.

Wspominałam też o kulturze Głuchych, w której występują charakterystyczne dla środowiska środki wyrazu artystycznego – poezja migana i Visual Vernacular (VV). Artystką zajmującą się tą poezją jest Edyta Kozub – najbardziej znana artystka w Europie Środkowo-Wschodniej, która swoje doświadczenie zdobywała w Polsce i na świecie, a teraz sama tworzy filmy z poezją VV oraz edukuje kolejne osoby.
Kolejnym artystą i performerem jest Daniel Kotowski, który w swoich pracach porusza temat biowładzy, starając się pokazać granice pomiędzy światem słyszących i g/Głuchych. Jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych i odważnych artystów Głuchych. Jego prace można oglądać na wystawie „Głusza” w Muzeum Śląskim w Katowicach, a także w warszawskich galeriach.

Do teatru zaprosiłam również Grzegorza Płonkę, niedosłyszącego pianistę z Murzasichla. Po urodzeniu został błędnie zdiagnozowany przez lekarzy. Dopiero gdy był nastolatkiem, stwierdzono ciężki niedosłuch zmysłowo-nerwowy. Życiorys Grzegorza został opowiedziany w filmie Sonata, wyreżyserowanym przez Bartosza Blaschke, który zdobył wiele nagród na festiwalach krajowych i zagranicznych. Podczas koncertu można było korzystać z pętli indukcyjnej, a oprawa świetlna odzwierciedlała atmosferę, klimat i dynamikę utworów granych przez artystę. To kolejna praktyka pozwalająca na łamanie stereotypowego myślenia o osobach g/Głuchych.

Dominika Kozłowska, która zaczynała swoje artystyczne działania w Wojnie w niebie, bardzo szybko odnalazła się w świecie sztuki. Rozpoczęła współpracę z kolejnymi artystami słyszącymi, zaczęła prowadzić warsztaty dla dzieci, ukończyła studium aktorskie wraz ze słyszącymi, gra w kolejnych produkcjach teatralnych. Można ją zobaczyć m.in. w spektaklu Opowieści z wielkich bloków w Teatrze Lalek we Wrocławiu, gdzie gościnnie gra główną rolę. W spektaklu Dominika posługuję się językiem migowym, a reszta aktorów polskim fonicznym. Dodatkowo spektakl tłumaczony jest na polski język migowy. To cudowne uczucie obserwować jej rozwój i determinację!

Trochę innym przykładem może być spektakl „Siostrzeństwo/Sisterhood” w Teatrze im. J. Słowackiego, w którym gram razem z Patrycją Jarosińską. Wykorzystałyśmy w nim różne środki artystyczne. Taniec, muzykę, gest, słowo, tak aby język polski i migowy był równoprawnym językiem do interpretacji. Dzięki temu widzowie nie muszą patrzeć osobno na tłumacza i na aktorów, a sam dostęp dzieje się już na scenie.

Jeśli organizujemy koncert, który tłumaczymy na język migowy, dobrze jest zaprosić grupę artystów g/Głuchych i tłumaczy(-ek) do jego realizacji. Zespołowość jest czymś podstawowym w sztuce. Dzięki niej stwarzamy możliwość współpracy, a nie współzawodnictwa. Przydatna jest tutaj dobra znajomość języka polskiego, języka migowego i poczucie rytmu. Przetłumaczenie piosenek, dopasowanie do rytmu muzyki, podkreślenie charakteru utworu poprzez jego interpretację za pomocą gestu i mimiki, to podstawowe działania, które w takim mieszanym zespole można profesjonalnie zrealizować.

Przyglądając się powyższym przykładom należy pamiętać o odpowiednim komunikowaniu o wydarzeniach. Dobrym pomysłem jest produkcja spotu w PJM i z napisami, stworzenie przestrzeni, w której twórca i odbiorcy będą czuć się bezpiecznie poprzez zapewnienie im odpowiednich sal warsztatowych, oświetlenia, grupy respondentów oraz zapraszanie do wspólnych działań twórczych, w których każdy z artystów(-ek) może podzielić się swoim doświadczeniem w tej dziedzinie. Kiedy zapraszamy artyst(k)ę do pracy w spektaklu, performansie czy koncercie, w którym również występują osoby słyszące, należy od samego początku zapewnić obecność tłumacza(-ki), który ma doświadczenie pracy w tłumaczeniu artystycznym.

Na koniec wyjaśnię istotę słowa „pomiędzy” użytego w tytule. Bardzo często osoby z niepełnosprawnością słuchu są zawieszone pomiędzy światem słyszących i g/Głuchych. Nie mogą należeć w pełni do jednego świata, bo ciągle muszą się w nich do czegoś dostosowywać. Ma to oczywiście swoje minusy, ale i plusy. Osoby, które pracują w instytucjach, fundacjach i stowarzyszeniach, też są w sytuacji „pomiędzy”. Stwarzają mosty między artystami z niepełnosprawnością słuchu a instytucjami czy artystami bez niepełnosprawności. Ja, jako aktorka, koordynatorka dostępności i założycielka fundacji, też ciągle jestem „pomiędzy”, ale uznaję ten stan za możliwość pozwalającą na jeszcze większe działanie i sprawczość. Tym, którzy dotrwali do końca tekstu, mogę tylko życzyć bycia „pomiędzy”.

 

Autorka: Dominika Feiglewicz