„Teatr swój widzę dostępny”. O dostępności spektakli dla osób z niepełnosprawnością słuchu

„Teatr swój widzę dostępny”. O dostępności spektakli dla osób z niepełnosprawnością słuchu

Instytucjom kultury coraz częściej zależy na tym, żeby ich oferta była dostępna dla osób z niepełnosprawnościami. Jednym z największych wyzwań jest pełne przystosowanie do ich potrzeb spektaklu teatralnego. Jak się do tego zabrać i na co zwracać uwagę przy tworzeniu teatru dostępnego dla osób z niepełnosprawnością słuchu, opowiada Dominika Feiglewicz, koordynatorka dostępności w Teatrze im. Juliusza Słowackiego w Krakowie.

Magdalena Urbańska: Zacznę od szerokiego pytania: jak uczynić spektakl dostępnym dla osób z niepełnosprawnością słuchu?

Dominika Feiglewicz: Robi się to na trzy sposoby. Najważniejsza jest obecność tłumacza języka migowego podczas spektaklu. Druga kwestia to napisy, które są dopełnieniem tłumaczenia. Trzecim narzędziem jest pętla indukcyjna. Najlepiej, jeśli jest ona wmontowana w teatrze na stałe. Warto o tym pamiętać przy okazji remontu siedziby – wówczas to narzędzie będzie mogło się znaleźć w stałej ofercie. Jeśli dostępne są te trzy rozwiązania, wtedy możemy mówić o spektaklu dostępnym dla osób z niepełnosprawnością słuchu.

Skąd wziąć tłumacza języka migowego?

Najlepiej zorientować się w środowisku Głuchych. Jeśli nie ma mamy do niego dostępu, w pierwszej kolejności należy skierować się do oddziału Polskiego Związku Głuchych w danym rejonie – stamtąd przekierują nas do konkretnych osób. Można też skorzystać ze Stowarzyszenia Tłumaczy Polskiego Języka Migowego w Warszawie, które dysponuje bazą kontaktów do wielu osób w całej Polsce. Poziom tłumaczy jest jednak różny, dlatego w tej dziedzinie bardzo ważne jest działanie z polecenia. Dobrze więc zorientować się w środowisku osób niesłyszących co do konkretnej osoby.

Warto też przed decyzją porozmawiać z tłumaczem i dowiedzieć się więcej na temat jego doświadczenia. Tłumaczenie spektakli bardzo się różni od tłumaczeń „codziennych”, ponieważ jest to działanie artystyczne. Ważne więc, aby taka osoba miała pojęcie na temat sztuki, a jednocześnie odpowiednią plastykę ruchu i ekspresję, wyrazistszą niż ta, która jest potrzebna do komunikowania się na co dzień. To istotne, żeby odpowiednio przekazać nie tylko treść, ale i emocje bohaterów.

Jeszcze jedna ważna kwestia: tłumaczy powinno być dwoje. Jeśli spektakl nie jest monodramem, to u niesłyszących odbiorców pojawiają się problemy w rozróżnieniu postaci i odczytaniu komunikacji między nimi. Jeśli więc dalej będę mówić o „tłumaczu”, to zawsze w tym przypadku mam na myśli dwie osoby.

Co przygotować dla tłumacza? Jakie działania należy wykonać przed spektaklem?

Przede wszystkim najlepiej, żeby tłumacz zobaczył dany spektakl na żywo i dopiero na tej podstawie zdecydował, czy jest w stanie podjąć się tego zadania. Następnie powinniśmy mu udostępnić materiały, których będzie potrzebował: scenariusz oraz dokumentację spektaklu, aby mógł przygotować całość tłumaczenia. To jest podstawa. Na sam koniec przygotowań tłumacze uczestniczą w próbie wznowieniowej, w ramach której ćwiczą przygotowany przez siebie materiał w przestrzeni teatru, wraz z aktorami i realizatorami.

Dodatkowo w Teatrze Słowackiego poszerzamy ofertę dostępną, tworząc filmy w języku migowym, które pozwalają odbiorcom wcześniej zapoznać się ze znakami migowymi poszczególnych bohaterów spektaklu i krótko ich charakteryzują.

Kto powinien zapewnić tłumaczom takie dodatkowe teksty, na podstawie których przygotują filmy?

Najlepiej zlecić to reżyserowi lub dramaturgowi przedstawienia, ponieważ oni najlepiej wiedzą, co chcą przekazać widzom, którzy bohaterowi są najważniejsi itd. Dobrze jeśli wcześniej otrzymają oni przykładowy tekst tego rodzaju, żeby zorientować się co do potrzebnej długości oraz przejrzystości języka. Następnie tekst trafia do koordynatora dostępności, który nanosi na niego swoje korekty, a później do tłumaczy. Oni powinni się dowiedzieć na przykład tego, czy znaki migowe danych bohaterów już istnieją w Polsce i czy mogą z nich skorzystać w swoim tłumaczeniu. Zapewne nieraz muszą skontaktować się z innymi tłumaczami albo ze środowiskiem Głuchych, aby zorientować się, czy znaki migowe danych bohaterów są już znane.

W jaki sposób te treści są potem udostępniane?

Nagrania są umieszczane na stałe na stronie internetowej przy opisie spektaklu i na wydarzeniu na facebooku czy w innych mediach społecznościowych. Warto także wysłać je do instytucji, o których wiemy, że są w kontakcie z naszymi niesłyszącymi widzami. Jest to bardzo pomocne. Od nauczycieli pracujących z Głuchymi dowiedziałam się, że wcześniej sami musieli takie wprowadzenie i materiały przygotowywać dla swoich uczniów, a dzięki nagraniom od teatru mają ułatwioną sprawę. Zazwyczaj wyświetlamy te filmy także przed samym spektaklem we foyer na dużych ekranach, tak aby każdy mógł sobie przypomnieć, który bohater ma jaki znak.

Z jakim wyprzedzeniem czasowym należy rozpocząć pracę nad dostępnością spektaklu dla osób z niepełnosprawnością słuchu?

To często zależy od tłumacza i jego umiejętności, ale trzeba założyć minimum miesięczne wyprzedzenie. Tłumacz musi zobaczyć spektakl, zapoznać się z treścią, przygotować się, podzielić się rolami z drugim tłumaczem, uczestniczyć w próbach – więc im wcześniej, tym lepiej. No i przede wszystkim jeśli mamy wyznaczony repertuar i wiemy, co chcemy udostępniać, to najpierw trzeba się dowiedzieć, czy tłumacze są dyspozycyjni w danym terminie!

Pytanie dla wielu najważniejsze: ile to kosztuje? Co poza udziałem tłumacza generuje koszty?

W honorarium tłumacza zawiera się przygotowanie do spektaklu, opracowanie tłumaczenia, uczestniczenie w próbie i realizacja jednego spektaklu. Kwota jest zależna od czasu trwania przedstawienia, ale zakładając do półtorej godziny, będzie to około tysiąca złotych. Koszty generuje także stworzenie napisów i ich realizacja podczas spektaklu, jeśli robi to osoba z zewnątrz.

Nie może być to pracownik instytucji?

Ważne, by nie zajmował się równocześnie czymś innym przy danym spektaklu, żeby mógł się skupić tylko na obsługiwaniu napisów. Często myśli się, że może to robić ta sama osoba, która jest odpowiedzialna za projekcje czy multimedia. Wypróbowaliśmy to w teatrze i to nie był dobry pomysł. Trzeba zapoznać się ze spektaklem, śledzić go i być czujnym, żeby te napisy ani nie były opóźnione, ani nie pojawiały się za szybko. Najlepiej więc, jeśli jedna osoba skupia się tylko i wyłącznie na nich.

Jakie są standardy przygotowania napisów?

Warto, żeby odpowiedzialni za nie zewnętrzni realizatorzy od początku mieli kontakt z zespołem teatru. Dzięki temu dowiedzą się na przykład, z jakiego sprzętu i programu będą korzystać, a to ułatwi późniejszą współpracę. Najczęściej wykorzystują swoje komputery, a napisy tworzą w programie PowerPoint.

Następnie przekazuje się materiały – nagranie spektaklu oraz scenariusz – osobie, która przygotowuje napisy. Oprócz tekstów, które są wypowiadane na scenie, powinny one zawierać: niewerbalne dźwięki wydawane przez bohaterów, informacje o istotnych odgłosach i tle muzycznym oraz informacje ułatwiające identyfikację bohaterów. Nie jest to zwykłe przepisanie scenariusza.

Same napisy powinny mieć jednorazowo nie więcej niż dwa wersy, choć trzywersowe wyjątki są dopuszczalne. W praktyce liczba znaków zależy od możliwości technologicznych. Wers napisów powinien zawierać do czterdziestu znaków, bo maksymalnie tyle można sprawnie przeczytać. W Teatrze Słowackiego wyświetlamy napisy albo na jednym, albo na dwóch ekranach – w zależności od tego, jak rozbudowana jest scenografia i układ gry.

A gdzie powinni być usytuowani tłumacze?

Znowu – to zależy od spektaklu i jego układu scenograficznego. Najlepiej jednak, by tłumacze siedzieli na środku, na lekkim podniesieniu, tak by widzowie niesłyszący mogli widzieć wszystko „przez nich”. Do tej pory przyjmowało się, że tłumacze – na wzór telewizji – znajdują się z boku. Ale wyobraź sobie, że siedzisz na środku widowni, po jednej stronie masz tłumacza, akcja dzieje się po drugiej stronie, a do tego jeszcze napisy są u góry…

Mam świadomość, że nie zawsze da się usytuować tłumaczy centralnie. Czasami też zdarza nam się posadzić ich z boku, ale staramy się wtedy, żeby nie byli całkiem w rogu, tylko na przykład w przejściu miedzy widownią a sceną. Jeśli już musimy przesunąć tłumacza na bok, warto zarezerwować miejsca dla osób z niepełnosprawnością słuchu w pobliżu, aby tłumacz był dla nich dobrze widoczny. Najlepiej po takim spektaklu porozmawiać z odbiorcami i skorzystać z ich uwag i wskazówek przy kolejnej realizacji.

Przygotowaliśmy zatem spektakl dostępny. Co zrobić, by pojawiły się na nim osoby z niepełnosprawnością słuchu?

Ja w pierwszej kolejności wysyłam informację do fundacji i szkół, w których są odbiorcy niesłyszący (w Krakowie to ośrodki szkolno-wychowawcze na ulicy Niecałej oraz Grochowej), oraz do Polskiego Związku Głuchych. Oni przekazują informację dalej.

Warto też skorzystać z facebooka, używa go wielu naszych odbiorców. Ważne, żeby informacja o spektaklu znalazła się tam również w formie filmu w PJM z napisami. My dodatkowo nagrywamy filmiki promocyjne z aktorami, którzy zapraszają na spektakl w języku migowym.

Jakich zasad powinniśmy przestrzegać, tworząc tekst specjalnie do tłumaczenia na PJM?

Ważne, żeby to była krótka forma, napisana zwięzłym i prostym językiem. Im mniej zdań wielokrotnie złożonych, tym treść jest przystępniejsza w odbiorze. Nie oznacza to, że niesłyszący mają mniejszy zasób słów. Warto jednak trzymać się podobnych kryteriów, jakie stosuje się przy ocenie zrozumiałości tekstu – można ją sprawdzić na przykład na stronie jasnopis.pl.

A jeśli mamy gotowe materiały promocyjne, bo na przykład spektakl jest już od jakiegoś czasu w repertuarze – w jaki sposób możemy je uczynić bardziej dostępnymi?

Najlepiej, gdyby do materiałów wizualnych zostało dograne tłumaczenie na język migowy. Przede wszystkim jednak we wszystkich nagraniach (filmikach, trailerach) obowiązkowo muszą pojawić się napisy. Obowiązkowo, ponieważ według nowej ustawy o dostępności są one już wymagane pod rygorem kary. Podobnie wygląda kwestia dostępności dla osób z niepełnosprawnością wzroku – powinniśmy pilnować formatów linków, odpowiednio je zapisywać, sprawdzać, dokąd przekierowują, i upewnić się, że osoby niewidzące mogą je otworzyć.

Co zatem znaczy, że „teatr jest dostępny”?

Teatr dostępny to taki, który w swojej ofercie ma wydarzenia, spektakle i działania dostępne dla osób z niepełnosprawnościami. I nie chodzi o samo przystosowywanie gotowych przedstawień, ale także tworzenie wydarzeń z myślą o dostępności – nie dla konkretnej grupy, ale w pełni inkluzywnych, dostępnych zarówno dla osób z niepełnosprawnością, jak i osób pełnosprawnych. To pierwszy poziom, czyli dostępność programu artystycznego.
Drugi poziom to dostępność architektoniczna. Ale jedną z najważniejszych rzeczy jest czynnik ludzki. Jeśli my – pracownicy – myślimy o dostępności i sami jesteśmy otwarci, to automatycznie instytucja powoli staje się coraz bardziej otwarta i dostępna. Dobrze, jeśli pilnuje tego koordynator dostępności (śmiech).

Czy uważasz, że koordynator dostępności powinien być osobnym etatem w instytucjach kultury?

Tak, ale to zależy od oferty i możliwości danej instytucji. Na Teatr Słowackiego składa się kilka scen i budynków, w których codziennie odbywają się spektakle, jak również warsztaty, spotkania, zwiedzanie i inne wydarzenia. Liczba działań i osób, które muszą je skoordynować, jest ogromna, więc nakładanie dodatkowego obowiązku tworzenia dostępności na innych pracowników byłoby moim zdaniem nierozważne i nieefektywne. Wiem, że w innych instytucjach kultury koordynatorami dostępności są zazwyczaj osoby, dla których jest to tylko dodatkowe działanie obok głównych obowiązków. Jednak dla pełnej skuteczności taki koordynator powinien mieć możliwość poświęcenia się w pełni swojemu zadaniu.

Drugą część rozmowy, dotyczącą dostępności przedstawień teatralnych dla osób z niepełnosprawnością wzroku, opublikujemy wkrótce.